sobota, 4 listopada 2017

Pod-Grzybki 117

George Soros postanowił zostać świętym i rozdał swój majątek ubogim... No nie, tak naprawę, to przelał 18 mld. dolarów swojej fundacji Open Society, zwanej nie wiedzieć czemu „organizacją dobroczynną” - podczas gdy jest to lewacka jaczejka mająca za zadanie rozwalić do reszty łacińską cywilizację różnymi programami z zakresu inżynierii społecznej. Ukrywanie kasy w fundacjach to zresztą znany chwyt, przetestowany jeszcze przez starego Rockefellera - oficjalnie Rockefellerowie są biedni jak myszy kościelne. No więc teraz do grona ubogich dołączył Soros, który zostawił sobie marne 5 mld. dol. - jeśli wierzyć mediom, a zwłaszcza „Wyborczej”, „wujek George” to istny Franciszek z Asyżu!


*

A propos Franciszka – nasz gadatliwy papież wprawdzie ostatnio nie chlapnął niczego krępującego w ramach „nauczania samolotowego”, ale ma w Polsce gorliwego naśladowcę w postaci prymasa Wojciecha Polaka. Ten polazł niedawno do „Tygodnika Powszechnego”, by uraczyć owieczki spod znaku „Kościoła otwartego” różnymi lewackimi komunałami. Stwierdził m.in., że suspenduje księży, którzy poszliby na „antyuchodźczą” demonstrację. Cóż, mam ten komfort, że nie jestem księdzem, więc mnie akurat suspendować nie może (choć zapewne, gdyby się bardzo uparł, mógłby obłożyć mnie ekskomuniką, cóż - pożyjemy, zobaczymy, zwracam tylko uwagę, że w takim razie przewielebny prymas musiałby wraz ze mną ekskomunikować tak na oko ze trzy czwarte narodu). W każdym razie, teraz czekam, aż w swym pałacu prymas Polak wygospodaruje komnaty dla tych „uchodźców” - a może nawet rozda im dywaniki modlitewne i przerobi osobistą kaplicę na meczet.


*

Światowe media dały żenujący popis obłudy po tym, jak dziennikarze „New York Timesa” „odkryli”, że hollywoodzki producent Harvey Weinstein miał w zwyczaju, jak to jest tam ogólnie przyjęte, pukać jakieś aktoreczki. Z miejsca zrobiła się moda na coming-outy w ramach której do bycia molestowanymi przyznają się coraz to nowe gwiazdy i gwiazdeczki, bo wiadomo – bez tego nie ma co się teraz pokazywać na salonach. Słowem, jak w starym rysunku Mleczki: „Odłożył kamerę, kazał się rozebrać i lansował mnie bez przerwy przez dwie godziny”.


*

Bracia Karnowszczaki, którzy jeszcze nie tak dawno buńczucznie się odgrażali, że gotowi są potykać się ze szkopami z Ringier Axel Springer w sądzie, nagle, po jednym piśmie przedprocesowym, zebździli się ze strachu i usunęli z portalu wPolityce.pl komentarz Witolda Gadowskiego w którym dziennikarz przypomniał nazistowskie korzenie założyciela koncernu. Do tego jeszcze zamieścili przeprosiny i samokrytykę. Tacy to z nich nieugięci bojownicy o wolność słowa – jedno groźne zmarszczenie brwi niemieckiego potentata i chowają się w mysiej dziurze niczym Stefek Burczymucha. Cóż, na placu boju pozostaje zatem „Warszawska Gazeta”, która nie robi z gęby cholewy i nie zamierza klękać przed Niemcami, którym się wydaje, że mogą w Polsce dyktować co, komu i jak wolno pisać.


Gadający Grzyb


Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/


„Pod-Grzybki” opublikowane w tygodniku „Polska Niepodległa” nr 41 (01-14.11.2017)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz