niedziela, 29 października 2017

Kto ma krew na rękach?

Krew tego człowieka mają na swych rękach cyniczni manipulatorzy i specjaliści od wywoływania masowej histerii usadowieni w polityczno-medialnej „totalnej opozycji”.


I. Cynizm i hipokryzja

W czwartek 19 października ok. godz. 16:30 przed Pałacem Kultury i Nauki podpalił się 54-letni mężczyzna. Płomienie udało się ugasić, lecz desperat doznał rozległych obrażeń i został w stanie ciężkim przewieziony do szpitala. Szybko okazało się, że do tragicznego kroku popchnęły go względy polityczne – zostawił list w którym szczegółowo wyjaśnia swoje motywy, obarczając winą obecny rząd: „chciałbym, aby prezes PiS i PiS-owska nomenklatura przyjęła do wiadomości, że moja śmierć bezpośrednio ich obciąża, i że mają moją krew na swoich rękach”.

Spuściłbym nad tym wydarzeniem zasłonę milczenia, gdyby nie jeden aspekt – otóż tragedia z miejsca została wykorzystana przez media i osoby publiczne kojarzone z tzw. totalną opozycją. Szczyt bezwstydu pobił na swym blogu na stronach tygodnika „Polityka” prof. Jan Hartman, uchodzący – co ważne – za etyka. We wpisie zatytułowanym „Podziękowanie dla samobójcy” (!) porównał czyn człowieka spod PKiN do samospalenia Ryszarda Siwca na Stadionie X-lecia w proteście przeciw udziałowi PRL w inwazji na Czechosłowację w 1968 r. Najbardziej jednak bulwersujące są dalsze słowa Hartmana, który wprost wyraża nadzieję na polityczne zyski z ewentualnej śmierci samobójcy: „Ta śmierć (pytacie, czy na nią czekam? I tak, i nie…) będzie (byłaby) w historii reżimu Kaczyńskiego cezurą”. Rozumieją Państwo? Etyk Hartman jest w rozterce, bo nie wie, czy życzyć temu człowiekowi śmierci – „i tak, i nie...”. A czym owe wątpliwości są spowodowane? Ano, wyjaśnia to w końcówce wpisu: „Jeśli ten człowiek umrze, nasz niemrawa i nierówna walka z reżimem PiS będzie miała nowy symbol i nowego bohatera. Stanie się odtąd poważniejsza – bo w polityce powaga jest następstwem czyjejś śmierci. I za to – niezależnie od tego, czy samobójca przeżyje, czy nie – chciałbym mu już dziś z uszanowaniem podziękować”. Krótko mówiąc, „totalna opozycja” potrzebuje tej śmierci jako symbolu do wciągnięcia na sztandary. To jest polityczny kanibalizm.

Na stronach tejże internetowej „Polityki” wtóruje Hartmanowi Adam Szostkiewicz, również przywołujący Ryszarda Siwca i piszący – jakże by inaczej – o niezgodzie na „dzielenie społeczeństwa przez rządzących”. Oczywiście, nie mógł zmilczeć również Jacek Żakowski - w komentarzu na „WP.pl” mamy znów nawiązanie do Siwca, ponadto też do Jana Palacha, który dokonał samospalenia w 1969 r. w Pradze, połączone z obłudnym wezwaniem (do PiS oczywiście), by zaprzestać eskalowania politycznych emocji... Porażający cynizm i hipokryzja. Już tłumaczę dlaczego.


II. Ofiary rządu PO

Po pierwsze, mężczyzna spod Pałacu Kultury bynajmniej nie był „pierwszym” od czasów Ryszarda Siwca człowiekiem, który zdecydował się na podobny czyn – jak próbuje się nam wmówić. Nie dalej jak sześć lat temu, w 2011 r., pod Kancelarią Premiera Donalda Tuska podpalił się Andrzej Żydek – były funkcjonariusz CBŚ i inspektor urzędu skarbowego na warszawskiej Pradze. Andrzej Żydek został zaszczuty przez swych przełożonych, a w końcu zwolniony z pracy za próby wyjaśniania nieprawidłowości polegających na zaniechaniu ścigania przestępstw skarbowych, co prowadziło do ich taśmowego przedawniania i ogromnych strat Skarbu Państwa. Kontrola z Ministerstwa Finansów ukręciła sprawie łeb, winnych nie znaleziono. Jedyną ofiarą stał się zbyt dociekliwy urzędnik, którego zwolnienie z pracy z nieformalnym „wilczym biletem” zepchnęło w biedę. Listy pisane do Donalda Tuska i innych polityków (m.in. Julii Pitery) pozostały bez odpowiedzi. W jednym z nich czytamy: „(...) jak to się dzieje, że osoby co do których istnieje podejrzenie popełnienia wielu przestępstw pozostają bezkarne, a ja za to, że miałem odwagę sprzeciwić się takim działaniom i odmówić brania udziału w popełnianiu przestępstw zostałem zepchnięty na margines życia w tym »demokratycznym i praworządnym kraju«?”.

Żonie zostawił list ze słowami: „Kochana żono, piszę do Was ostatni raz. W sensie psychicznym i fizycznym jestem wrakiem człowieka. Zniszczyli mi życie i wiarę w jakiekolwiek wartości. Zostało mi jedyne, honorowe wyjście. Po mojej śmierci zgłoś się po rentę. Jej komornik nie zajmie. I ratuj co się da, ratuj mieszkanie”. Pan Andrzej na szczęście przeżył próbę samobójczą, mieszka dziś wraz z rodziną na południu Polski.

Dwa lata później, w 2013 r., również przed Kancelarią Premiera, podpalił się pochodzący z Kielc 56-letni Andrzej Filipiak. Poprosił żonę o 30 zł na bilet i wsiadł w pociąg do Warszawy. Do samobójstwa popchnęła go bieda, na którą nie było miejsca w oficjalnym propagandowym przekazie „zielonej wyspy”. Z powodów zdrowotnych utracił pracę, nie był w stanie wraz z rodziną przeżyć z głodowych zapomóg i zasiłków. Płonącego mężczyznę próbowali ratować protestujący równolegle przed KPRM związkowcy – niestety, obrażenia były zbyt poważne i kilka dni później Andrzej Filipiak zmarł.

Te tragedie nie pasują jakoś opozycyjnym komentatorom do obrazka.


III. Stado szakali

Teraz kolejna rzecz. Do samospalenia pod PKiN doszło w rocznicę zamachu na Marka Rosiaka dokonanego przez Ryszarda Cybę 19 października 2010 r. - i śmiem twierdzić, że oba wydarzenia są awersem i rewersem tego samego medalu. W obu przypadkach mamy bowiem do czynienia z zainfekowaniem toksyczną, nienawistną propagandą – reakcja, czyli agresja skierowana przeciw innym, bądź przeciw sobie, jest tylko kwestią indywidualnej konstrukcji psychicznej danego człowieka. List Cyby nie pozostawia wątpliwości, spójrzmy: „Na początku chciałbym przeprosić pokrzywdzonych za to co zrobiłem, ale winę ponosi PiS. Jarosław Kaczyński i Lech Kaczyński, który spóźnił się na samolot i nie chciał się spóźnić się na uroczystości, doprowadził do katastrofy smoleńskiej przez zmuszenie załogi samolotu do lądowania w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych i słabo wyposażonym lotnisku. Według mnie to Lech Kaczyński jest największym mordercą Polskim od czasu II wojny światowej”. Mamy tu odzwierciedlenie medialnego jazgotu rozpętanego po tragedii smoleńskiej w skali 1:1.

Podobnie z listem pozostawionym przez mężczyznę spod Pałacu Kultury. Jako powody samopodpalenia wylicza 15 punktów będących streszczeniem tego, co przelewa się w mediach przez 24 godziny na dobę od wyborów 2015 r. - terror, faszyzm, dyktatura, PRL, wyrzucą nas z Europy... Tę zmasowaną intoksykację podbijają dodatkowo histeryczne wypowiedzi celebrytów oraz hasła skandowane na opozycyjnych wiecach. W manifeście samobójcy wszystko to jest oddane w skondensowanej formie. Mowa jest m.in. o ograniczaniu wolności obywatelskich, niszczeniu Trybunału Konstytucyjnego i niezależnych sądów, łamaniu konstytucji, marginalizacji i ośmieszaniu Polski na arenie międzynarodowej, wycince Puszczy Białowieskiej, nienawistnych „miesięcznicach smoleńskich”, niszczeniu autorytetów (Lech Wałęsa), wrogości wobec „uchodźców” i „mniejszości” (LGBT), ubezwłasnowolnieniu mediów publicznych, upartyjnieniu służb specjalnych, reformie oświaty, ignorowaniu protestów w służbie zdrowia... Wypisz, wymaluj – agenda „totalnej opozycji”.

Trzeba przy tym zauważyć, że tragiczne kroki Andrzeja Żydka i Andrzeja Filipiaka spowodowane były ich namacalnymi, życiowymi doświadczeniami – biedą i bezprawiem. Oni mieli okazję na własnej skórze popróbować uroków „zielonej wyspy” i „polityki miłości”. W odróżnieniu od nich, Cyba i desperat z Placu Defilad posunęli się do drastycznych kroków pod wpływem czysto wirtualnego, medialnego Matrixu, który skutecznie im wmówił, że Kaczyńscy winni są Smoleńska, a Polska stacza się w otchłań totalitaryzmu.

A zatem na pytanie, kto ma krew na rękach, odpowiadam: krew tego człowieka mają na swych rękach cyniczni manipulatorzy i specjaliści od wywoływania masowej histerii usadowieni w polityczno-medialnej „totalnej opozycji”. Czy się cofną? Ależ gdzież tam - oni dziś nie posiadają się ze szczęścia, jak cytowany tu Jan Hartman, że wreszcie udało się kogoś skutecznie podbechtać i będą na tej tragedii żerować niczym stado szakali.


Gadający Grzyb


Na podobny temat:

Ryszard Cyba i system kłamstwa

Mordercy zza biurek


Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/


Artykuł opublikowany w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 43 (27.10-02.11.2017)

2 komentarze:

  1. W punkt - nic więcej nie powiem bo zbiera mi się na mdłości, może jedynie poza ''docenieniem'' Hartmana za szczerość, cynizm tego sk... poraża [ coś mi tam świta, że Środa też jest ''etykiem'', typowa dla komunistów hipokryzja by nadawać szczytne miano jego zaprzeczeniu, coś jak ''sprawiedliwość ludowa'', naprawdę dość bo się zaraz porzygam ].

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ten taniec na grobie dopiero się rozkręca. Palą znicze pod PKiN - a tak się oburzali na znicze na Krakowskim Przedmieściu po Smoleńsku...

      Usuń