piątek, 20 października 2017

Pod-Grzybki 116

Feministki-aborcjonistki znowu wyległy na ulice protestować przeciw czemuś tam i domagać się czegoś innego. Z tej okazji instytut „Ordo Iuris” zrobił im prezent ujawniając, jak to zeszłoroczne „spontaniczne” czarne msze... to jest, „czarne marsze” były futrowane z zagranicy przez lewackie organizacje powiązane m.in. z Georgem Sorosem – łącznie na ok. milion złotych. I w sumie nie ma co się dziwić – panienki powinny mieć swojego sponsora.


*

Powyższą zależność dobrze oddaje internetowy nagłówek: „Polki znów MUSZĄ protestować” (wyróżnienie moje). Jest to nader trafne spostrzeżenie: skoro sponsor płaci, to i wymaga, więc nie ma rady – deszcz, nie deszcz, trzeba na gwizdek pofatygować się na ulice i molestować przechodniów. Nie zawsze jest to komfortowa sytuacja, bo to i przeziębienie można złapać, a może nawet coś gorszego. Nie dziwi więc, że panienki wprawdzie posłusznie przechadzały się w tę i nazad, ale z transparentem ostrzegającym, że oto idą „Wściekłe Polki”. Starożytny lekarz Hipokrates przypisywał tę przypadłość wędrującej macicy i określał mianem „duszności macicznej”, tudzież histerii (od gr. hystera - macica) – a jej przyczyną miał być brak aktywności seksualnej. A zatem – rozwiązanie problemu jest i proste, i trudne zarazem. Z jednej strony niby wiadomo, co trzeba zrobić, ale z drugiej – kto się odważy?


*

W ostatnich dniach Jarosław Kaczyński dał się poznać jako demiurg i człowiek wielu talentów. Najpierw zupełnie już chyba szalony Waldemar Kuczyński oskarżył go o sukces AfD w niemieckich wyborach do Bundestagu, a zaraz potem Paulina Młynarska wyznała, że Kaczyński „zmusza ją do myślenia”. Przyznajmy, że zmuszanie do myślenia kogoś, kto sobie tego wyraźnie nie życzy zakrawa na małpie okrucieństwo – bo myślenie to czynność niekoniecznie przyjemna, zwłaszcza dla nienawykłych, a poza tym – bez gwarancji, że się coś wymyśli. Pani Paulino, doradzałbym zacząć od czegoś prostego, tak żeby mózg się nie zakwasił – na przykład krzyżówek panoramicznych z kolorowej prasy. Na równania z dwiema niewiadomymi przyjdzie jeszcze czas.


*

W internecie szerzy się mit o starożytnym „Imperium Lechitów”, którego jednym z propagatorów jest niejaki Janusz Bieszk, wcześniej zgłębiający wiedzę o „cywilizacjach kosmicznych na Ziemi”. Sądzę, że obie koncepcje można połączyć. Wszak słynny cykl filmów historycznych dziejących się w kosmosie opowiada o podobnym Imperium – a zaczyna się od słów „dawno, dawno temu, w odległej galaktyce...”. A zatem, imperator Palpatine i Lord Vader byli Lechitami, których galaktyczne Imperium padło wskutek zdradzieckiej rebelii kierowanej przez tak zwanego „mistrza” Yodę – najpewniej agenta Watykanu. Ocaleli z pogromu galaktyczni Lechici szukając ratunku trafili na Ziemię, gdzie stworzyli Wielką Lechię, której wojowie laserowymi mieczami pokonali Aleksandra Macedońskiego i Juliusza Cezara. To są godne nas parantele – a poza tym: „Yoda go home!”.


Gadający Grzyb


Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/


„Pod-Grzybki” opublikowane w tygodniku „Polska Niepodległa” nr 40 (18-31.10.2017)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz