niedziela, 15 października 2017

Stephen Paddock – amerykański Cyba

Nie dziwi, że lewicowo-liberalne media nabrały wody w usta. Okazało się bowiem, że masakra w znacznym stopniu idzie właśnie na ich konto.

I. Lewacko-islamski terrorysta

Jakoś dziwnie zrobiło się cicho wokół masakry w Las Vegas – i chyba nawet wiem dlaczego. Przypomnę, że 1 października 2017 r. 64-letni emerytowany pracownik koncernu Lockheed Martin, Stephen Paddock, otworzył ogień z 32 piętra hotelu Mandalay Bay do uczestników trwającego w pobliżu festiwalu muzyki country „Route 91”. Efekt – 59 osób zabitych i 527 rannych. Gdy policja zaczęła forsować drzwi do hotelowego pokoju, Paddock popełnił samobójstwo. Na miejscu znaleziono istny arsenał – 23 sztuki broni palnej i mnóstwo amunicji. Była to najkrwawsza masakra w historii USA. Oczywiście, jak to bywa w takich sytuacjach, pojawiły się różne spekulacje odnośnie motywów sprawcy – od przyczyn finansowych, poprzez zaburzenia psychiczne, po terroryzm. FBI szybko (chyba zbyt szybko) wykluczyła powiązania Paddocka z organizacjami terrorystycznymi. Lewackie media w USA (a za nimi ich odpowiedniki w reszcie świata) zaczęły z miejsca pomstować na amerykańskie prawo dotyczące posiadania broni, niedwuznacznie sugerując, że korzystają na nim białe, szowinistyczne świnie w rodzaju zamachowca z Las Vegas. Milcząco założono przy tym, że skoro Paddock pracował w koncernie zbrojeniowym, był myśliwym i zamożnym członkiem białej klasy średniej, to z pewnością miał prawicowe inklinacje polityczne.

Tymczasem, jak podają amerykańskie media, w pokoju Paddocka znaleziono liczne publikacje skrajnie lewicowej Antify (znanej i u nas z gościnnych występów, kiedy to jej bojówkarze zaproszeni przez „Krytykę Polityczną” atakowali uczestników Marszu Niepodległości). Do tego policja natrafiła na zdjęcia z podróży na Środkowy Wschód. Okazało się, że Paddock był co najmniej sympatykiem (być może również członkiem) tej lewackiej organizacji uznawanej w Stanach za ugrupowanie terrorystyczne. Sama Antifa nie omieszkała wyrazić poparcia dla swego kamrata, pisząc na portalu społecznościowym: „Jeden z naszych towarzyszy kazał tym popierającym Trumpa psom zapłacić za wszystko. Jakby tego było mało, do zamachu przyznało się ISIS – choć tu trzeba być ostrożnym, niewykluczone że islamiści chcieli sobie w ten sposób zrobić dodatkową reklamę. Niemniej, warto nadmienić, że powiązana z ISIS agencja informacyjna Amaq podała, iż Paddock kilka miesięcy wcześniej miał przejść na islam – co przynajmniej teoretycznie pokrywałoby się z jego podróżami. Wkrótce okazało się też, że Paddock był fanatycznym przeciwnikiem Donalda Trumpa i brał udział w powyborczych protestach przeciw nowemu prezydentowi. No i zostaje jeszcze tajemniczy incydent – 45 minut przed zamachem wśród zgromadzonych na festiwalu ludzi pojawiła się para Latynosów. W pewnym momencie kobieta zaczęła krzyczeć: „Jesteście otoczeni! Wszyscy k...a zginiecie!”. Kobietę wyprowadziła ochrona, a niedługo potem rozpoczęła się masakra. Czyżby Paddock nie działał sam?


II. Medialne szczujnie

Nie chciałbym tu budować teorii spiskowej, ale milczenie FBI wokół powiązań Paddocka jest zastanawiające. Nie dziwi natomiast, dlaczego wody w usta nabrały lewicowo-liberalne media. Okazało się bowiem, że masakra w znacznym stopniu idzie właśnie na ich konto – nie dość, że sprawcą nie był żaden „biały suprematysta”, to na dodatek okazał się nim skrajny lewak, ich polityczno-ideowy sojusznik, podobnie jak oni owładnięty obsesyjną nienawiścią do Donalda Trumpa. Porównajmy to sobie z wałkowaną tygodniami histerią po zamachu w Charlottesville, kiedy to jeden z uczestników protestu przeciw likwidacji pomnika bohatera Konfederacji, generała Roberta Lee, wjechał samochodem w tłum lewicowych aktywistów zabijając jedną osobę i raniąc kilkanaście innych. Wtedy wrzaskom o „faszyzmie” i „białych rasistach” nie było końca, a cały postępowy świat tygodniami trząsł się z oburzenia – tym skwapliwiej, że choć na chwilę można było odwrócić uwagę opinii publicznej od islamskiego terroryzmu.

Teraz wyobraźmy sobie medialne reakcje, gdyby przy Paddocku znaleziono chociaż jedną ulotkę jakiejś prawicowej organizacji lub National Riffle Association, ba – nawet czapeczkę z kampanii wyborczej Trumpa! Z miejsca stałoby się to „dowodem” na „faszyzację” i tolerowanie przez władze rosnącego w siłę „białego ekstremizmu”. Wszyscy celebryci, hollywoodzkie gwiazdy i postępowi komentatorzy od rana do nocy zalewaliby Amerykę i świat jazgotem o krwiożerczych zwolennikach Trumpa, a zawodowi przeciwnicy prawa do posiadania broni dostali by wiatru w żagle na długie miesiące. Tymczasem jakoś dziwnie przycichli również i oni – masakra popełniona przez lewaka najwyraźniej nie nadaje się do rozpętania kampanii, a wiodące media ewidentnie zaczęły wyciszać temat. Amerykańska mutacja „Newsweeka” (tego samego, który po wyborach musiał wycofać z dystrybucji 125 tys. egzemplarzy przygotowanego zawczasu numeru z Hillary Clinton jako prezydentem na okładce) podała informację o powiązaniach Paddocka w formule „alt-prawica i jej teorie spiskowe” - i tyle „w temacie”.

Jednak nie znaczy to, że Paddock nie ma w lewicowym establishmencie swoich kibiców. Ich nastroje w przypływie szczerości idealnie oddała wiceszefowa stacji CBS Hayley Geftman-Gold, pisząc na Facebooku, że ofiary nie zasługują na współczucie, ponieważ fani muzyki country są często republikanami i zwolennikami noszenia broni. Później wprawdzie przeprosiła, a stacja natychmiast wylała ją z pracy, jednak tego typu opinie rodzą się w określonej atmosferze i Geftman-Gold miała pełne prawo sądzić, że oddaje poglądy środowiska w którym na co dzień się obraca – nie przewidziała tylko konsekwencji. Cechą wspólną liberalnego mainstreamu w USA jest bowiem atawistyczna, zwierzęca nienawiść zarówno do Trumpa, jak i tego, co obecny prezydent reprezentuje – konserwatywnej, tradycyjnej, białej Ameryki. Owa nienawiść przekłada się również na jego wyborców – pogardzanych, prowincjonalnych „rednecków” w tych ich pick-upach, bejsbolówkach i ze spluwami pod ręką. Te amerykańskie „mohery” wypowiedziały w ostatnich wyborach posłuszeństwo nowojorskim „elitom”, co jednoznacznie uznano za bunt i uzurpację. Toteż „elity” odreagowują poczucie symbolicznej degradacji nieustanną, histeryczną agresją skierowaną przeciw sprawcom ich upokorzenia, na przykład prostakom słuchającym country, czyli muzyki mającej w oczach amerykańskich liberałów status podobny jak u nas disco-polo – rozrywki dla ciemnej, wieśniackiej tłuszczy. Nic więc dziwnego, że w końcu wyhodowały takiego Paddocka, który postanowił wziąć sprawy we własne ręce i rozprawić się z republikańskim „ciemnogrodem”. Z powyższym zgadzałaby się nawet ewentualna konwersja na islam, bowiem światowe lewactwo właśnie w muzułmanach upatruje taktycznego sojusznika, mającego pomóc w rozwaleniu do reszty zachodniego świata.


III. Paddock jak Cyba

Brzmi znajomo? Przecież powyższe jest wypisz-wymaluj odzwierciedleniem nastrojów panujących na naszych opiniotwórczych „salonach”. To samo stężenie nienawiści, obłędu i agresji – dość przypomnieć niedawny hejt wylany na akcję „Różaniec do granic”. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że gdyby jakiś szaleniec zaczął masakrować np. uczestników patriotycznej demonstracji, to reakcją chociażby „Obywateli RP” prócz najczarniejszej satysfakcji byłoby stwierdzenie, że „faszyści” sami są sobie winni. Zresztą, w 2010 roku mieliśmy już z podobną sytuacją do czynienia. Kiedy nabuzowany nienawistną propagandą Ryszard Cyba zamordował Marka Rosiaka i ciężko ranił innego pracownika biura poselskiego w Łodzi (a byli jedynie celami zastępczymi, bo Jarosław Kaczyński miał jak na możliwości zamachowca zbyt dobrą ochronę), to Waldemar Kuczyński na łamach „Wyborczej” napisał, że Jarosław Kaczyński „posiał wiatr”, a „atmosfera” w jakiej działał Cyba „jest dziełem braci Kaczyńskich i partii pod ich kierownictwem”. Nazwałem wtedy medialne szczujnie III RP „mordercami zza biurek” dodając, że to m.in. „Wyborcza” i TVN wręczyły Cybie pistolet. Dokładnie tak samo szczują dzisiaj – zarówno w Polsce, jak i za oceanem.


Gadający Grzyb


Na podobny temat:

Ryszard Cyba i system kłamstwa

Mordercy zza biurek


Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/


Artykuł opublikowany w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 41 (13-19.10.2017)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz