czwartek, 20 września 2018

Dialogizm i przepraszactwo

Jaki jest sens „dialogu” opartego na fałszu, manipulacji i przemilczeniach? Czy w polskim Kościele ktokolwiek zadaje sobie jeszcze takie pytanie?

I. Ludobójcy spod znaku „new age”

Metropolita łódzki, abp. Grzegorz Ryś, wziął udział w obchodach 74. rocznicy likwidacji łódzkiego getta. Samo uczestnictwo, rzecz jasna, jest gestem zrozumiałym – wszak pochylanie się nad ofiarami prześladowań i cierpiącymi, niezależnie od ich przynależności etnicznej czy wyznania, winno być naturalnym odruchem chrześcijanina. Problem w tym, że kojarzony z liberalnym nurtem w Kościele hierarcha wykorzystał tę okazję, by uderzyć się w piersi - i to nie tyle własne, ile wszystkich chrześcijańskich kościołów, wywołując do tablicy, co jasno wynika z kontekstu wypowiedzi, również katolików. Oto cytat: „To się stało w środku Europy, w środku cywilizacji, którą dumnie nazywamy chrześcijańską, i to, o czym trzeba pamiętać w tych dniach, to to, że to jest powtarzalne. Jeśli się już to wydarzyło, to może się wydarzyć powtórnie. Zagładę w dużej mierze stworzyli ludzie, trzeba to powiedzieć, niestety, z bólem serca, ludzie, których wychowywały Kościoły chrześcijańskie na swoich nabożeństwach”. Swoje dodał również łódzki ocalały Leon Weintraub: „Z wielkim bólem stwierdzam, że po ulicach polskich miast maszerują ludzie w strojach podobnych do hitlerowskich i z podobnymi do tamtych sloganami”.

Z takim postawieniem sprawy nie sposób się zgodzić. Trzeba powiedzieć jasno, że architektami i głównymi wykonawcami zbrodni na Żydach byli niemieccy narodowi socjaliści, ze szczególnym uwzględnieniem SS. Ideologia, którą się kierowali była z gruntu antychrześcijańska – chrześcijaństwo traktowane było jako religia „zażydzona” i wedle planów przywódców III Rzeszy w przyszłości miała zniknąć. Natomiast namiastką nazistowskiej religii (wraz ze stosownymi obrzędami) było „pragermańskie” neopogaństwo z silnymi akcentami ezoteryczno-okultystycznymi oraz odniesieniami do religii Dalekiego Wschodu, gdzie zresztą Himmler wysyłał ekspedycje mające odnaleźć pozostałości po Ariach - „praprzodkach Germanów”. Wystarczy spojrzeć na symbolikę - „runy” SS czy swastykę, będącą w równym stopniu odniesieniem do starożytnego Rzymu, jak i do „aryjskiej” symboliki hinduizmu. A skoro już o tym mowa – również koncept „rasy panów” ma hinduistyczne korzenie. Ot, taki nazistowski „new age”. Warto w tym miejscu wspomnieć o okultystycznym i „ariozoficznym” Towarzystwie Thule założonym w 1918 r., które odcisnęło trwałe piętno na niemieckich „volkistach”. To z tego kręgu wywodził się główny ideolog NSDAP – Alfred Rosenberg. Z kolei partię DAP (Niemiecka Partia Robotnicza, poprzedniczka NSDAP) zakładał inny członek Towarzystwa – Karl Harrer wraz z Antonem Drexlerem, który z kolei zasugerował Hitlerowi użycie swastyki, jako symbolu NSDAP i III Rzeszy. Wreszcie, założyciel Towarzystwa Thule, Rudolf von Sebottendorf, był właścicielem dziennika „Beobachter” (późniejszy „Völkischer Beobachter”). Przykłady tego typu można mnożyć. To ukształtowani w tym duchu „nadludzie” zgotowali ludobójcze piekło na ziemi – nie tylko zresztą Żydom. Polacy (i generalnie, Słowianie) mieli być następni w kolejce do wyniszczenia.


II. „Wychowankowie” czy odstępcy?

Ludzi tych nie „wychowały Kościoły chrześcijańskie”. Oni się tych Kościołów wyparli, mieli je w głębokiej pogardzie – i tak też kształtowali kolejnych adeptów. Jeżeli w tym kontekście można mówić o winie „kościołów” - to co najwyżej w kategoriach duszpasterskiej porażki. Owszem, można stawiać zarzuty bawarskiemu chłopu, że wcielony np. do Wehrmachtu wykonywał zbrodnicze rozkazy – i często rozsmakowywał się w poczuciu nieograniczonej władzy nad różnymi „podludźmi”. Można mówić o „antysemickich” z dzisiejszego punktu widzenia kazaniach (mających, nota bene, zazwyczaj podłoże społeczno-ekonomiczne, takie jak walka z lichwą i wyzyskiem, a nie rasistowskie), ale to nie Kościół nawoływał do holocaustu! Poza tym, wrzucanie do jednego worka wszystkich chrześcijańskich wyznań, jak uczynił to abp. Ryś, jest jawnym nadużyciem. Czym innym jest protestantyzm ufundowany w tej mierze na zwierzęcym antysemityzmie Lutra (tego samego, którego Kościół Katolicki niedawno tak fetował z okazji 500-lecia Reformacji) – też przecież dalece niejednorodny, a czym innym katolicyzm – również przybierający lokalne oblicza. W Niemczech, zgodnie z narodowym charakterem, Kościół był tradycyjnie lojalny wobec władzy (i taki też pozostaje, tyle że dziś na „postępową” modłę, że przytoczę słynną wypowiedź kard. Reinharda Marxa - „nie jesteśmy filią Rzymu”). Swoją drogą, znamienne jest tu głuche milczenie w odpowiedzi na pamiętny list polskich biskupów „przebaczamy i prosimy o wybaczenie”. Z kolei w katolickiej, frankistowskiej Hiszpanii holocaustu (mimo nacisków Hitlera) jakoś nie było. A jeżeli już mówimy o „wychowaniu” - może warto się zastanowić nad wpływem na narodowych socjalistów antysemickich tyrad Karola Marksa?

Tego wszystkiego w słowach abp. Grzegorza Rysia zabrakło. Rozumiem, że obchody zagłady łódzkiego getta to nie pora na długie wywody – ale może warto było choć wspomnieć o tym, że tragedia była dziełem ludzi zwiedzionych i opętanych nieludzką ideologią, tak daleką od chrześcijaństwa, jak tylko jest to możliwe? Zamiast tego, otrzymaliśmy „hurtowy” akt ekspiacji i skruchy w imieniu wszystkich chrześcijan. Na dobrą sprawę, nawet nie wiadomo, w czyim konkretnie imieniu metropolita wypowiadał swe słowa. Niemieckich protestantów? Niemieckich katolików? Bo przecież chyba nie Polaków? Przypomnę, że Łódź została wcielona bezpośrednio do Rzeszy i nie było w niej nawet „granatowej policji”. No i pytanie – czy na uroczystości był obecny jakikolwiek przedstawiciel niemieckiego Kościoła?


III. Dialogizm i przepraszactwo

Te wszystkie pytania mają, niestety, charakter retoryczny – tak naprawdę domyślamy się bowiem, co łódzkim hierarchą kierowało. To tocząca od dziesięcioleci Kościół choroba „dialogizmu” i „przepraszactwa”. Abp. Ryś przy okazji obchodów wyznał, iż być może bez holocaustu dialog katolicko-żydowski by nie zaistniał. W takie podejście zaś immanentnie wpisana jest postawa samoupokorzenia i kajania się Kościoła za Zagładę – w kilku wariantach: albo Kościół „robił za mało” dla ratowania Żydów, albo „milczał”, albo wręcz czynnie współuczestniczył w zbrodni za pośrednictwem swoich nienawistnie zindoktrynowanych wiernych. Na powyższe nakłada się obecna nagonka na Polaków jako „współsprawców” - i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że metropolita kajając się za zbrodniarzy „wychowanych na chrześcijańskich nabożeństwach” ma na myśli przede wszystkim nas i przedwojenny polski Kościół, a nie jakichś tam Niemców.

Wystąpienie abp. Rysia wpisuje się także w trwającą od jakiegoś czasu manię odcinania się na wyprzódki przez kościelną hierarchię od „nacjonalizmu” dziś personifikowanego przede wszystkim przez środowiska narodowców. Cóż innego mogą znaczyć słowa, że tragedia „może wydarzyć się powtórnie” współgrające z zacytowanym na początku Weintarubem bredzącym niczym drugi Verhofstadt o maszerujących polskimi ulicami ludziach „w strojach podobnych do hitlerowskich”? I znów należy jasno powiedzieć – polscy narodowcy pozostali w godzinie próby wierni Polsce i Kościołowi. Nie poszli na kolaborację z Hitlerem, wielu spośród nich ratowało Żydów i zapłaciło za to najwyższą cenę. Polski Kościół nie ma się czego wstydzić. Swoimi nabożeństwami nie „wychował” ludobójców lecz szczerych patriotów i prawych ludzi, z których dziś powinien być dumny, zamiast spychać ich do roli „zastępczych sprawców” na użytek nowej „religii holocaustianizmu” (© Paweł Lisicki). Jakiż to udział mieli polscy katolicy i generalnie, chrześcijanie, w zagładzie łódzkiego getta? Getta, dodajmy, pod nieludzkimi, dyktatorskimi rządami upojonego władzą Chaima Rumkowskiego, gorliwie wysługującego się oprawcom? Czy obecni na uroczystości rabini zająknęli się o nim chociaż słowem?

No i nade wszystko – jaki jest sens „dialogu” opartego na fałszu, manipulacji i przemilczeniach? Czy w polskim Kościele ktokolwiek zadaje sobie jeszcze takie pytanie?

Gadający Grzyb


Na podobny temat:

Czy Kościół skręca w lewo?

Ten okropny nacjonalizm...

Nie ma patriotyzmu bez nacjonalizmu

Księża nie klękali przed komunistami – dlaczego teraz klękają przed „Wyborczą”?


Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/


Artykuł opublikowany w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 37 (14-20.09.2018)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz