środa, 23 lutego 2011

Gruppenfűhrer KAT bezkarny?


Prokurator Generalny Andrzej Seremet wyłącza wątek przygotowania wizyty w Smoleńsku ze śledztwa Prokuratury Wojskowej.



I. Parasol nad KAT-em?


Nie śledziłem ostatnio zbyt uważnie mediów i blogosfery, zatem nawet nie wiem, czy ta informacja uzyskała oddźwięk na jaki zasługuje. Otóż, jak kilka dni temu doniosła „Rzeczpospolita”, ze śledztwa smoleńskiego prowadzonego przez prokuraturę wojskową zostanie wyłączony wątek dotyczący przygotowania prezydenckiego lotu rządowym Tupolewem 10.IV.2010 r. Decyzja wprawdzie jest na razie „nieformalna”, ale ponieważ dotyczy co najmniej zbrodniczych zaniedbań czołowych osób w państwie, można mieć pewność, że zostanie „klepnięta” przez super-hiper niezależnego prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta.


Każdy, kto czytał tekst „Gruppenfűhrer KAT” Łażącego Łazarza wie, że w ten sposób mogą uniknąć odpowiedzialności ci, którzy idąc ręka w rękę z reżimem Putina doprowadzili do rozbicia obchodów katyńskich na dwie części, zdeprecjonowania rangi wizyty Prezydenta Lecha Kaczyńskiego skutkującej chociażby demontażem „vipowskich” zabezpieczeń lotniska Siewiernyj i w konsekwencji – do katastrofy. Wymieńmy nazwiska tych przyjemniaczków zawarte w tytułowym akronimie: Komorowski, Arabski, Tusk. Ja dodałbym jeszcze Sikorskiego, który delegował do Rosji PRL-owskiego „nielegała” Tomasza Turowskiego na stanowisko kierownika wydziału politycznego Ambasady RP z zadaniem przygotowania wizyt Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego.


II. Sabotaż?


Wracając do sprawy wykluczenia jednego z podstawowych wątków, jakim jest kwestia organizacji wizyty Głowy Państwa. Prokurator Seremet twierdzi, że zgodnie z Kodeksem Postępowania Karnego prokuratura wojskowa może badać jedynie w wyjątkowych przypadkach przestępstwa popełnione przez osoby cywilne. Hm, nie kłócę się, pozwolę sobie jednak zadać kilka pytań:


1) Czy bezprecedensowa katastrofa lotu wojskowego nie jest „wyjątkowym przypadkiem”?


2) Jeżeli nawet szczegółowe przepisy KPK wykluczają możliwość prowadzenia śledztwa przez Prokuraturę Wojskową, to czy Prokurator Generalny dowiedział się o tym dopiero po 10 miesiącach od katastrofy? Czy pan Seremet nie zna podstawowego narzędzia swej pracy, jakim jest Kodeks Postępowania Karnego?


3) Czy i kiedy wątek przygotowania wizyty zostanie przekazany do rozpoznania prokuraturze cywilnej?


Krótko mówiąc, cała sprawa pachnie sabotowaniem śledztwa – wyodrębnienie wątku dopiero po dziesięciu miesiącach, na dodatek wyizolowanie z 60 tomów akt materiałów dotyczących przygotowania lotu musi potrwać (założę się, że potrwa), a zanim prokuratura cywilna rozezna się i wdroży... będzie po wyborach. Później natomiast możliwe są dwie opcje: albo sprawa będzie się ślimaczyła w nieskończoność (nasze organy ścigania mają w przewlekaniu tak „śliskich” postępowań dwudziestoletnią wprawę), albo przeciwnie – prokuratura uzna szybciutko, że wszystko było OK, nie stwierdzono żadnych uchybień, a jeżeli jakieś nawet były, to nieistotne w porównaniu z nieodpowiedzialnym zachowaniem Lecha Kaczyńskiego, który zdezorganizował plan lotu spóźniając się na samolot...


III. Reakcja na sprawę Turowskiego?


Proszę darować mi powyższą gorzką ironię, ale spodziewam się wszystkiego. Przede wszystkim jednak, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ten nagły ruch Seremeta spowodowany został gęstniejącą atmosferą wokół sprawy Tomasza Turowskiego. Pytania o tego pana bowiem muszą paść nieuchronnie zarówno w kontekście przygotowania wizyty, jak i jego działalności już po katastrofie, kiedy to, jak można było usłyszeć w ostatnim programie „Warto Rozmawiać”, Turowski przez dwie godziny opóźniał wylot ze Smoleńska Jaka-40 z ówczesnym zastępcą szefa Kancelarii Prezydenta Jackiem Sasinem, akurat wtedy, gdy dobry znajomek pana Turowskiego, Bronisław Komorowski bezprawnie (tj. bez potwierdzonego oficjalnie zgonu Prezydenta) przejmował obowiązki głowy państwa.


Turowski, elitarny PRL-owski szpieg jako dobry znajomy Komorowskiego, Sikorskiego, na dodatek chwalący się, że za każdym razem gdy widzi się z Putinem, ten podchodzi do niego i serdecznie się wita – to nie wygląda dobrze, sugeruje bowiem, że agent „Orsom” pozostając de facto człowiekiem Moskwy, cieszył się również zaufaniem czołowych polityków obozu rządowego. W tym kontekście „znakomite kontakty” „nielegała” na Kremlu zaczynają nabierać nowego, upiornego znaczenia.


Można zatem przypuszczać, że Seremet rozpaczliwie próbuje odwlec w czasie serię przesłuchań platformerskich urzędników, bowiem interes kliki Donalda Tuska i Rosji jest tu wyjątkowo zgodny: odwrócić uwagę od sprawy przygotowania wizyty przez polski rząd rękami Turowskiego i odpowiednie służby rosyjskie i zrzucić winę na „naciski” oraz niewyszkolonych i brawurowych pilotów (z tą różnicą, że Tusk jeszcze by chciał, aby Rosja choć półgębkiem przyznała się do jakichś zaniedbań na „wieży” kontrolnej, Moskwa zaś tego nie uczyni, bo niby po co?).


Na zakończenie: w programie Pospieszalskiego Rafał Ziemkiewicz w charakterystyczny sposób przejęzyczył się mówiąc, iż Tomasz Turowski „przygotowywał katastrofę Smoleńską”. Hm, twardych dowodów wciąż nie ma, ale całokształt ujawnionych do tej pory poszlak sprawia, że muszę zrewidować swój początkowy sceptycyzm co do tezy o umyślnym zamachu, albowiem obraz rysuje się coraz bardziej ponuro.


Gadający Grzyb


P.S. Zwracam uwagę na wywiad „Naszego Dziennika” z Eugene’em Poteatem, byłym analitykiem CIA – jest tam mowa o ewentualnych motywach zamachu i technice zmylania samolotów przez celowe przesunięcia radiolatarni.



Pierwotna publikacja: www.niepoprawni.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz