niedziela, 10 marca 2019

Piątka Kaczyńskiego – bat na lumpenliberałów

Zapowiedziane transfery społeczne są batem na kombinatorów, złodziei i różnych „lobbystów” zadomowionych za czasów PO w ministerialnych gabinetach.


I. PiS w ofensywie

Ostatnimi czasy zdarzało mi się na tych łamach krytykować politykę rządu - teraz więc, dla odmiany, będzie coś pozytywnego. Chodzi mi mianowicie o tzw. „piątkę Kaczyńskiego”, czyli pakiet obietnic wyborczych złożonych podczas konwencji PiS 23 lutego. Jest to, nie zawaham się powiedzieć, istny majstersztyk – i to na kilku poziomach. Po pierwsze, Prawo i Sprawiedliwość nową ofertą programową wychodzi z defensywy do której zostało zepchnięte w ciągu ostatnich kilku miesięcy (sprawa KNF-Czarnecki, zabójstwo Adamowicza przypisane propagandowo „pisowskiej mowie nienawiści”, „dwórki” Glapińskiego, taśmy Birgfellnera, katastrofalny wizerunkowo szczyt bliskowschodni w Warszawie). Po drugie, „piątka Kaczyńskiego” przenosi ciężar publicznej debaty na teren, na którym partia rządząca jest najmocniejsza i najbardziej wiarygodna – szeroko rozumianej polityki społecznej. Po trzecie, realizacja zapowiedzi przynajmniej częściowo stanie się odczuwalna dla obywateli jeszcze w tym roku, co może wywołać „efekt sprawczości” (spełniamy obietnice). W konfrontacji z kompletnie niezborną programowo Koalicją Europejską i zafiksowaną na kwestiach obyczajowych, skrajnie antyklerykalną „lewicą rozporkową” Biedronia buduje to wizerunek PiS jako formacji konkretnej, bliskiej problemom zwykłych ludzi i obliczalnej.

„Totalna opozycja” zresztą zauważyła to niebezpieczeństwo, tylko oczywiście nie byłaby sobą, gdyby zmarnowała okazję do kolejnego samoośmieszenia swą histeryczną i nieskoordynowaną reakcją. Z jednej strony usłyszeliśmy, że PiS „ukradł pomysły”, z drugiej zaś – że wpycha Polskę na drogę Grecji i Wenezueli. Czyli, jak rozumiem, Kaczyński ukradł opozycji pomysły na doprowadzenie Polski do bankructwa? Tradycyjnie swoisty rekord pobiła „Gazeta Wyborcza” zamieszczając na pierwszej stronie krzyczący nagłówek: „PiS hojnie rozdaje NASZE PIENIĄDZE” wraz z wyliczeniami, jak to się obłowią m.in. wojskowi, nauczyciele i pielęgniarki. Ta sama gazeta, dodajmy, kibicowała strajkowi lekarzy-rezydentów czy protestowi opiekunów niepełnosprawnych, obecnie zaś jakoś nie alarmuje, że nauczyciele domagający się podwyżki 1000 zł. pod groźbą strajku w newralgicznym, egzaminowym okresie, to roszczeniowa hołota dybiąca na „nasze pieniądze”. Za to PiS proponujące tymże nauczycielom w zależności od rangi podwyżki od 371 do 508 zł. od września 2019 r. - to już jest „korupcja polityczna” i „kupowanie wyborców”. Ot, „totalna” logika.


II. Pięć uderzeń

Ale przejdźmy do głównych zapowiedzi PiS. „500+” na każde dziecko to logiczne dopełnienie dotychczasowego programu, który wedle wszelkich dostępnych danych radykalnie zmniejszył skalę ubóstwa wśród dzieci – do niedawna jedną z największych patologii III RP. Generalnie zresztą, w ostatnich latach staliśmy się europejskim liderem w zwalczaniu biedy, co nawiasem mówiąc, pokazuje na jakim poziomie całe rzesze Polaków były zmuszone wegetować wcześniej. Teraz pieniądze trafią również do osób dotąd nie kwalifikujących się do świadczenia – w tym przede wszystkim do samotnych matek. Do tej pory bowiem właśnie ta grupa była najbardziej poszkodowana – wystarczyło przekroczenie kryterium dochodowego o kilka złotych. Co ważne, rozszerzone „500+” zacznie obowiązywać już od lipca – a więc bardzo szybko stanie się odczuwalne dla obywateli.

Drugi punkt, to „trzynastki” dla emerytów i rencistów. Świadczenie ma być wypłacane raz do roku w wysokości emerytury minimalnej – czyli obecnie 1100 zł. (ok. 940 „na rękę”). Tu również wypłaty zaczną się już w najbliższych miesiącach. Trzeba dodać, że obecni i przyszli emeryci należą do grup społecznych, które najbardziej ucierpiały na transformacji gospodarczej. Wraz z „terapią szokową” Balcerowicza nastąpiła bowiem zapaść na rynku pracy – zamykano masowo zakłady przemysłowe, czego efektem było rosnące bezrobocie, osiągające w swym apogeum ponad 20 proc. (2003 r.). Co pozostawało? Ano, robota „na czarno” lub z częścią wypłaty „pod stołem”, za minimalne stawki, ewentualnie „u Niemca” na budowie lub przy zbieraniu szparagów. Dodatkowo na powyższe nałożyła się prekaryzacja rynku pracy, czyli nieozusowane „śmieciówki”. Wszystko to odbijało się na okresach składkowych i wysokościach obecnych i przyszłych emerytur. Swoje zrobiła też „wiekopomna” reforma Buzka wyprowadzająca do prywatnych OFE miliardy złotych w imię mirażu „emerytur pod palmami”. Konsekwencje tego będziemy ponosić również w przyszłości, gdy w wiek emerytalny zaczną wchodzić roczniki, które dużą część życia zawodowego przepracowały na różnych „chwilówkach” w ramach „elastycznego rynku zatrudnienia”. Już teraz na granicy egzystencji żyje 300 tys. emerytów, a liczba ta będzie rosnąć. Dodatkowa emerytura to naprawdę minimalna rekompensata za lata harówki i obecne upokorzenie, gdy trzeba wybierać między zakupem jedzenia, leków a opłaceniem rachunków.

Kolejna sprawa – odbudowa połączeń autobusowych na prowincji. Aż szkoda, że PiS nie zgłosił tego postulatu podczas kampanii samorządowej. Tu również mamy do czynienia z próbą nadrobienia wieloletnich zaniedbań i „zwijania się” państwa. PKS-y najpierw wepchnięto samorządom, potem te je prywatyzowały, następnie nowi właściciele (z reguły zagraniczni, jak izraelski „Mobilis” czy niemiecka „Arriva”) likwidowali nieopłacalne linie, w końcu zaś zaczęto zamykać całe oddziały. Efektem było postępujące wykluczenie komunikacyjne – wiele wsi i małych miasteczek zostało wręcz odciętych od świata, co polecam rozwadze różnych estetów narzekających na Polaków jeżdżących dwudziestoletnimi „rzęchami”. A czym niby mają jeździć, skoro ostatni przystanek w ich okolicy zlikwidowano 20 lat temu? Transport zbiorowy, to możliwość dojazdu do urzędu, lekarza, sklepu, kina, a także do położonej nieco dalej pracy. To krótko mówiąc elementarny standard cywilizacyjny i dobrze najpierw się nim zająć, zanim zacznie się inwestować miliardy w obłędnie drogie samochody elektryczne na które stać może promil najbogatszych.

Dwa ostatnie elementy „piątki” to podatki i gospodarka – zwolnienie z podatku PIT osób do 26 roku życia, czyli dopiero wkraczających na rynek pracy i zarabiających stosunkowo najmniej (do tego często na niestabilnych formach zatrudnienia). To zachęta zarówno do aktywizacji zawodowej (aktywność zawodowa tej grupy wiekowej to ok. 35 proc.), jak i dla pracodawców (niższe „narzuty” na koszty pracy). To samo tyczy się projektu obniżenia stawki PIT z 18 do 17 proc. - co ma szansę w różnym stopniu odczuć ok. 25 mln. płatników podatku dochodowego. Mamy więc i akcent liberalny, tu jednak trzeba będzie trochę poczekać na efekty.


III. Bat na złodziei

Podsumowując, nie dziwi, że opozycja zaczęła z nerwów chodzić po ścianach. „Piątka Kaczyńskiego” to bowiem kolejne dziesiątki miliardów złotych (ostrożnie szacując – ok. 40 mld. zł. rocznie). A to z kolei sprawia, że kto by nie wygrał jesiennych wyborów, będzie musiał utrzymywać żelazną dyscyplinę w ściągalności podatków – zero karuzel vatowskich, patrzenie na ręce koncernom usiłującym wyprowadzać pieniądze do rajów podatkowych, mniej pieniędzy dla różnych „Rysiów” itp. Krótko mówiąc – zapowiedziane transfery społeczne są batem na kombinatorów, złodziei i różnych „lobbystów” zadomowionych za czasów PO w ministerialnych gabinetach. Wrośnie deficyt? Dług publiczny? Proszę mnie nie rozśmieszać – przez dwie kadencje poprzedniej władzy wyprowadzano z Polski dziesiątki miliardów rocznie, sama dziura w VAT osiągnęła rekordowe 53 mld. zł., plus niemal drugie tyle „niedoboru” CIT. Do tego dług publiczny i kolejne deficyty budżetowe rosły jak na drożdżach. Na to Polskę było jakoś stać. No to teraz będzie stać na „luzowanie ilościowe” dla obywateli, pieniądze trafią do realnej gospodarki zamiast na Kajmany i będą w dużej części wracać do budżetu w formie podatków. Dla lumpenliberałów z „totalnej opozycji” takie herezje są nie do przyjęcia. Bo co im zostanie do rozkradzenia, jeśli dorwą się do władzy?


Gadający Grzyb


Na podobny temat:

Żegnaj biedo

„500+” czyli apokalipsa

Pinćset!

Żerowisko

Niechciany transport publiczny

Wykluczenie komunikacyjne


Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/


Artykuł opublikowany w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 10 (08-14.03.2019)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz